Taniec posłuszeństwa…
W drugim roku Nowenny przed stuleciem Zgromadzenia, który przebiega pod hasłem: Wiara i posłuszeństwo, trzy serie rekolekcji poprowadził dla nas Ojciec Bernard Sawicki OSB z Rzymu.
Nauki rekolekcyjne Ojca poprowadziły nas poprzez refleksję nad wagą codzienności, wierności rytmowi dnia, zwyczajnych obowiązków i wagi ich uważnego, wiernego wypełniania. To „codzienność jest ośrodkiem bytowania”, a nie nadzwyczajne wydarzenia czy czyny. Każda z nas mogła za pośrednictwem poezji Siostry Hedwig Sylji Walter, cytowanej przez Ojca, poczuć się biblijną „Gomer” z księgi Ozeasza. Bóg mimo niewierności Gomer, ciągle na nowo obdarza ją swoją miłością. „Bóg jest pustynią wokół Gomer”, bo życie z Nim jest życiem samotnym i ukrytym i często jest trudem… ale także jest On i Jego Słowo – Skałą, w której szczelinie możemy się ukryć, zamieszkać, wtulić w nią… Każda z nas może znaleźć w Słowie Bożym takie szczeliny – słowa które są otuchą i schronieniem. Dopiero z takiego schronienia w samotności z Bogiem, w którym otrzymujemy Jego pokój możemy wyjść by promieniować Nim na innych, by stawać się matkami dla innych. Słowa Ojca i poezja siostry Hedwig zwróciły też nasz wzrok na piękno przyrody, pieczęć jaką Bóg na niej wycisnął, a także na piękno i prostotę benedyktyńskiego życia, które zawsze było i ma być – życiem w jedności z przyrodą i jej rytmem. Wierność rytmowi benedyktyńskiego dnia, na który składają się modlitwa, praca i lektura, to jakby kroczenie po „słomianej macie posłuszeństwa”, które stopniowo doprowadzi nas do „tańczenia na linie” tj. powierzenia się całkowicie Bogu, myślenia tylko o Nim, pomimo lęku jaki może wywoływać to co wokół. Gdy stawiamy stopę za stopą i koncentrujemy się na drodze do Niego przestaje być ważne wszystko inne. „Życie konsekrowane to akrobacja na oczach Kościoła i świata. Śluby to publiczne wejście na linę… Prowokujemy świat. Jesteśmy widowiskiem…”
W ciągu dnia Gomer biega teraz
po macie ze słomy
po macie w paski
utkanej z połówek i całych godzin
utkanej na czerwono żółto i niebiesko.
Pod tym żyje życie wieczne.
O tym jednak Gomer
Nie wie.
Biega głupio
po tym mniszym dniu
trzeba to powiedzieć
głupio
jak owca po łące utkanej
na czerwono, żółto i niebiesko.
Kto jednak biegnie mniszym dniem
zyskuje go.
Gdy Gomer milczy i nim biegnie
Wtedy go zyskuje.
Czerwono żółto niebieski mniszy dzień.
Droga w paski zbawienia
przez piasek.
Nie powinno się jednak skakać
na przykład z czerwonego na czerwony.
Chciałoby się zawsze
skakać na czerwone.
Czerwone to modlitwa.
Chciałoby się zawsze być na czerwonym
i płonąć i nic więcej.
Cały czas.
Tego jednak nie wolno
tak nie zyskuje się mniszego dnia.
Równie chętnie trzeba się
stawić w niebieskiej pracy.
Buraki cukrowe są jednak ciężkie.
Nie niosę ich nigdy nad deskami
wrzucając na taczki
wieczorem w polu
z powodu rąk także zimnych
od mokrych łodyg
w październiku.
Żółte jest czytanie
i to dla Gomer jest najgorsze
ze wszystkiego.
Bóg mówi do niej na „Ty” –
a ona musi przepraszać.
Musi teraz iść aby czytać książkę
o Nim.
Nie wolno jednak
przeskakiwać z czerwonego na czerwone
ponad żółtym na przykład.
Mniszka jest dokładna
bardzo dokładna.
Dziękujemy Dobremu Bogu za dar Jego Słowa, które kieruje do nas nieustannie i zaprasza do odnowionej odpowiedzi wiary i posłuszeństwa w codzienności.