Kapłani

„Zapytałem Matkę Wincentę, jakie słowa Pisma Świętego przemawiają najmocniej do Jej serca? Odpowiedziała: „Miłosierdzia chcę, a nie ofiary”. Na ten temat rozmawialiśmy bardzo wiele. Dla mnie po dziś dzień jest uderzające(…) Nie było wtedy w modzie tak głosić Chrystusa. Z tych słów wypływała cała ideologia dzieła Matki i jej zajęcie tymi najnieszczęśliwszymi. Ja wtedy dziwiłem się jej przemyśleniom, bo miała przecież 26 – 27 lat. Matka patrzyła na moralnie zaniedbanych, jak na nieszczęśliwe osoby, które trzeba kochać. Wiedział, że one są stworzone na obraz i podobieństwo Boże. Ja ją wtedy podziwiałem”.
Ks. Prałat Bronisław Ussas – 1968 r.

„Matka Wincenta traktowała rzeczy doczesne jako środek do celu. Życie swoje kierowała przede wszystkim do dóbr nadprzyrodzonych. Aby zasłużyć sobie na życie wieczne, pragnęła cierpieć dla Jezusa, aby Go więcej miłować. W sprawach według sądu ludzkiego beznadziejnych, ufała Bogu do granic najwyższych. Mówiła o nagrodzie wiecznej. W rozmowach o Bogu i niebie, dawała wyraz uczuciom radości. Modlitwa była dla niej początkiem wszystkiego. W niej znajdowała decyzję, w niej siłę, w niej wytrwałość, w niej zjednoczenie z Bogiem i klucz do wzlotów mistycznych i do zgadywania woli Bożej. Całkowicie zdana była na Opatrzność Bożą. Budziła podziw, wprowadzając śpiewy gregoriańskie do Zgromadzenia, według metody rytmicznej Kongregacji Benedyktyńskiej w Solesmes. Liturgię Kościoła Katolickiego ceniła w najwyższym stopniu.
Miała łaskę cierpieć każdego piątku mękę z Chrystusem”.
Ks. Prałat Henryk Nowacki – 1964 r.