System rodzinkowy
Jedynym i najlepszym sposobem trafiania do dusz jest miłość …
Miłość, która wypełniała serce Matki Wincenty, zaowocowała powstaniem nowego stylu wychowania i oddziaływania. Szczególnie zaś miłość dla błądzących, dla dzieci osieroconych, zagrożonych moralnie i zaniedbanych.
Pierwszym samarytankom, jak i dzisiaj żyjącym, mówi: „Wychowując musimy być matkami duchowymi. Ale nie takimi matkami, które umieją tylko morały prawić, a same brzydzą się upośledzonymi dziećmi i kalekami (…) my musimy im zastąpić matkę… dziecku, trzeba dać troszkę serca, nie tylko dać kawałek chleba, ale wczuć się w jego potrzeby, radości i smutki, musimy poznać jego życie! I dlatego system rodzinkowy musi się rozwinąć. W celu wychowawczym jest ten system rodzinkowy. Bo jest rzeczą konieczną, aby każde dziecko miało rodzinę. Z początku chciałam, aby praktykowało się to, jak w każdej naturalnej rodzinie, a więc jedna siostra przypadałaby na dwoje, troje dzieci. Wynajmowałoby się pokój czy dwa pokoje i tworzyłoby się naturalną rodzinę. Ale okazało się to nierealnym z braku środków materialnych, byłoby za kosztowne. Od pierwotnego ideału muszę więc odstąpić. W tych warunkach, jakie są obecnie, będzie trudniej, a wychowanie poniesie za tym stratę – nie przeczę. Przy większej ilości dzieci, nie będzie można traktować ich indywidualnie, jak o tym marzyłam”.
Plany Matki Wincenty spełniają się dzisiaj… choć wciąż nie tak, jak sobie wymarzyła. Co prawda „podstawą organizacji naszych domów dla dzieci i młodzieży jest system rodzinkowy wypracowany przez Matkę Założycielkę”, jednak konieczna adaptacja do miejscowych warunków sprawia, że „dzieci”, osoby powierzone naszej opiece wciąż mieszkają w dużych zakładach – Domach Pomocy Społecznej.
„Naszym naczelnym zadaniem jest stworzenie we wszystkich miejscach pracy atmosfery domu rodzinnego, przenikniętej miłością na wzór rodziny naturalnej”. (Konstytucje Zgromadzania, art.22)
Dla wielu osób świeckich jest to miejsce pracy, dla sióstr i wychowanków, nie tylko zakład pracy, ale DOM. Nasi wychowankowie, wg zamysłu Matki Założycielki mają mieć tu zapewnione poczucie bezpieczeństwa, bycia „u siebie”, wzajemnej życzliwości, troski, współodpowiedzialności za dobro własnej „rodzinki” i całego Domu. W praktyce wyraża się to we wspólnym życiu – każda rodzinka liczy ok. 15 osób, które wzajemnie troszczą się o siebie, starsze, bądź bardziej sprawne pomagają młodszym, mniej sprawnym w jedzeniu, ubieraniu się. Wspólnie przeżywają święta religijne, imieniny. Szczególną okazją do wspólnego świętowania jest tzw. Święto Rodzinkowe. Każda Rodzinka ma swojego Patrona, który opiekuje się całą Rodzinką. W liturgiczne wspomnienie danego Patrona, Rodzinka przeżywa swoje Imieniny. W intencji wychowanków, sióstr i pań opiekunek odprawiana jest Msza św., zapraszani są goście, także dzieci z innych Rodzinek i jest wielka radość! Zatem jest wspólna modlitwa i zabawa.
Razem także przeżywamy chwile smutne, chorobę, czy też śmierć bliskich z rodzin. Szczególnie zaś, gdy umiera ktoś z wychowanków, albo pracowników. To tak jakbyśmy tracili członka rodziny…
Nasi podopieczni nie mając niejednokrotnie kontaktów ze swymi naturalnymi rodzinami, przyjmują tych, którzy im służą, pracują w DPS-ie jak swoich najbliższych, przywiązują się, długo pamiętają, i najpiękniej jak potrafią wyrażają swoją wdzięczność i miłość.
Matka mówiła jeszcze: „Wielką rolę w wychowaniu odgrywa słodycz i łagodność, czym więcej nimi przenikniemy wychowanie, tym lepszy skutek osiągniemy”.A odpowiadając na pytanie: w jaki sposób należy zabrać się do wychowania tych dzieci, dodaje: „Przede wszystkim, gdy chodzi o stronę zewnętrzną, to nie należy traktować je jak sprzęty, bo wtedy dzieci nie będą czuły się dobrze. Siostry wychowawczynie powinny być osobami promieniującymi miłością duchową, która w dzieciach będzie stwarzać radość, a to dopiero będzie osią życia rodzinki naszej. Obok tej miłości musi być sprężystość i energia, co sprowadza ład i porządek. A dzieci te, gdy będą odczuwały miłość i dobroć, będą dążyć też do źródła dobroci, miłości i mądrości, którym jest sam Bóg”.