O życiu zakonnym

„Z chwilą złożenia ślubów (…) mamy głosić, że jesteśmy służebnicami Tego, którego kochamy, a wiedzmy, że po służebnicach sądzi się Pana (…) obecnie zjednoczenie z Panem Jezusem powinno być tak silne, że każda myśl, któryby nie zbliżała do tej miłości nadprzyrodzonej – będzie kradzioną Panu Jezusowi.

(…) gdy nastąpi doskonałe zjednoczenie z wolą Bożą, gdy wyrobi zakonnica w sobie cierpliwość niezmordowaną i gotowość na wszelkie ofiary w życiu wspólnym, wypływające z prawdziwej miłości Pana i bliźniego, to wtedy taka dusza będzie prawdziwie szczęśliwa i będzie miała spokój i pogodę… wtedy będzie prawdziwie szczęśliwa, gdy zda się na wolę Bożą i pokocha ją”. (2 luty 1936)

„Były w ciągu wieków i dzisiaj są dusze, które żyją życiem nadprzyrodzonym, bez pytania: po co, na co – żyją w całkowitym ogołoceniu, w zapomnieniu, wyrzeczeniu siebie. I te tylko mogą ujrzeć Mękę i Zmartwychwstanie Pana… Bo tylko takie dusze, które bardzo kochają Chrystusa Pana otrzymują wrażliwość na natchnienia Boże, bo tylko tam Pan Bóg zsyła swe światło, gdzie ufność bezgraniczna”.

„Przede wszystkim uczucie pokory, pragnienie pokuty, zaparcia siebie, poświęcenia dla innych niech dominują w naszych myślach i uczuciach…. wyrobić w sobie duszę wrażliwą i delikatną dla cierpień Chrystusa Pana i tam gdzie Chrystus Pan cierpiący, tam myślami swymi przebywać, tam swoją wolę nagiąć do woli Bożej, przekreślić swoje „ja”, żeby Chrystus Pan mógł zamieszkać i odpocząć”. (12 V 1936 r.)

„Niech siostry pamiętają, że przez złożenie ślubów, nie powinny wyrzec się dalszej pracy nad udoskonaleniem. Złożenie ślubów nie oznacza poczęcia na laurach(…) musimy rzeczywiście współpracować z Kościołem św., a nie wykręcać się od tego lub owego obowiązku. Jeżeli tak będziemy rozumieć wolę Bożą – to wtedy z radością i z pokojem będziemy składać śluby. A gdy trudności przyjdą, to jak przystało na wierne sługi Boże, pytać będziemy: „Panie, co chcesz ode mnie? Co mam w sobie zmienić? Jakiej ofiary żądasz ode mnie? Trzymajmy się opieki Najświętszej Maryi Panny! Prośmy, żeby Ona pielęgnowała nas, żeby w nas Chrystus Pan żył, a my żebyśmy coraz lepiej umiały umierać sobie i żyć życiem nadprzyrodzonym, żeby Pan Jezus rósł w nas i wzmacniał nas swoją obecnością, na skutek czego, żebyśmy coraz bardziej wzrastały w łaski i życie nadprzyrodzone”. (2 II 1936 r.)
„Pan Bóg nie znosi fałszu… nam nie wolno udawać żeśmy zakonnicami. Umiejmy się wczuwać w siostry, bądźmy sprawiedliwe i traktujmy je tak, jak byśmy chciały, żeby nas inni traktowali. Uszanujmy innych nie narzucając im siebie. Nie narzucajmy swego zdania innym i zechceń. Bądźmy bardziej delikatne w stosunku do sióstr. Umiejmy Boga dawać innym duszom (…) umiejmy nie zasłaniać sobą Pana Boga, żeby tylko nas widziano i podziwiano. Ale umiejmy przez siebie wszystkich Panu Bogu oddawać. Umiejmy odnosić wszystko, co jest w nas dobre, do Pana Boga. Wypełnić nas może tylko miłość Boża i oddanie się Mu”. (23 II 1936 r.)

„W zakonie człowiek oddał się cały Panu Bogu. Jego życie wegetatywne, dobre i zgniłe owoce, są własnością Pana Boga. Pan Bóg jest Ogrodnikiem. A stosunek Boga – ogrodnika do tych drzew – ludzi jest taki, że patrzy na drzewa tamte w świecie jakby nie na Swą własność, a na drzewa tu w zakonie, jak do niego należące. Z tymi drzewami może zrobić wszystko, co zechce, może ściąć, nawet i porąbać na opał. Jeżeli zechce będzie je pielęgnował i kształtował, aby wyrosły na piękne drzewa. A jeśli zechce to może poobcinać wszystkie gałązki zniszczyć je. „To Moja własność” – Bóg może rzec… i dlatego u zakonnic wszystko jest jednakowo ważne, bo wszystko jest własnością Bożą… I dlatego nie to stanowi o wartości zakonnicy, co ona robi, ale jak jest poddana Woli Bożej, jak dalece stanowi własność Bożą”. (21 VII 1935 r.)