Znaki wstawiennictwa

Panuje ogólne przekonanie osób, które się zwracają do Służebnicy Bożej, że Pan Bóg udziela nieustannie łask tym, którzy proszą przez jej wstawiennictwo. Liczba zeznań jest dość duża, poniżej przedstawiamy opisy niektórych osób, które bezpośrednio otrzymały potrzebne łaski.

S. Brygida Dułak mówiąc o łaskach otrzymanych od Pana Boga przez wstawiennictwo Służebnicy Bożej oświadcza, że w ciągu swojego życia wiele razy doświadczyła opieki Matki Wincenty. W latach sześćdziesiątych ubiegłego wieku siostra była chora na białaczkę, kilkanaście lat później uległa poważnemu wypad-kowi, przechodząc przez ulicę wpadła pod jadący samochód. Siostra tak relacjonuję tę sytuację: W jednej nodze miałam zerwane ścięgno, a drugą zmiażdżoną od kolana do kostki. Ze względu na stan krwi (białaczka i brak płytek) nie mogłam mieć operacji, nie mogli mi nogi amputować. Dwa lata leżałam w gipsie, noga nie goiła się. Po pewnym czasie – może dwa lata po wypadku, na brzuchu wyrosła mi narośl. Usytuowała się na tętnicy. Z tej narośli leciała ropa.
Przez cały czas choroby siostra modliła się za przyczyną Założycielki, z wiarą przykładała do ran bandaż, który kiedyś używała Sługa Boża. Stan zdrowia w roku 1990 pogorszył się, zawieziono siostrę do szpitala, gdzie usunięto operacyjnie krwawiący guz. Siostry w czasie rocznych rekolekcji w sierpniu 1990 roku modliły się o zdrowie dla s. Brygidy, w tej intencji nawiedzały grób Matki. Po skończonych rekolekcjach stan zdrowia poprawił się na tyle, że siostra we wrześniu tego roku wzięła udział w swoich ćwiczeniach rekolekcyjnych świętując zarazem złoty jubileusz profesji zakonnej. Jak sama napisała: wszystko zagoiło się i lepiej się czuję.

S. Celestyna Korzeniowska jest przekonana, że dzięki pomocy Matki Wincenty została uleczona w 1992 roku z udaru słonecznego. Przez trzy tygodnie stan zdrowia siostry był bardzo ciężki, ponieważ na skutek udaru porażony został kręgosłup, przewód pokarmowy, płuca, wątroba i inne narządy. Od początku towarzyszyła jej modlitwa sióstr o łaskę zdrowia przez wstawiennictwo Matki Założycielki. S. Celestyna głęboko wierzy, że za jej przyczyną wyzdrowiała i wróciła do swoich codziennych obowiązków.

Również s. Floriana Mucha jest pełna wdzięczności za powrót do zdrowia z ciężkiej choroby. W 1955 roku – jak sama twierdzi – została ukąszona w nos, na którym powstała ranka, którą na początku zlekceważyła. Dopiero po pół roku zrobiła badania lekarskie, które wskazywały na nowotwór skóry. Lekarze prowadzący stwierdzili, że nos nie jest do uratowania, bo przez nowotwór zajęta została kość. Siostra poruszona tym faktem rozpoczęła modlitwę za przyczyną Sługi Bożej. Dzięki ufnej i żarliwej modlitwie nos się zagoił i jeszcze przez wiele lat siostra służyła swoją pracą i modlitwą w Zgromadzeniu.
Drugą łaską otrzymaną za przyczyną Matki Założycielki jest możliwość chodzenia po wcześniejszym złamaniu kości udowej z wykruszeniem. Zrobiono operację, gdy s. Floriana miała 90 lat nie dając żadnych nadziei na chodzenie. Po przeprowadzonej rehabilitacji siostra jeszcze przez 10 lat poruszała się przy „balkoniku” wykonując wszystkie zabiegi koło siebie.

Pani Marianna Stańczak mieszkanka Niegowa, która jako dziecko znała Sługę Bożą Matkę Wincentę, opisuje łaskę powrotu do zdrowia swoich wnuków otrzymaną za jej przyczyną. Głęboko wierzy, że przez jej wstawiennictwo wnuczka Agnieszka powróciła całkowicie do zdrowia, kiedy jako niemowlę ciężko zachorowała (kolka dziecięca) i w stanie ciężkim została odwieziona do szpitala po wcześniejszym udzieleniu sakramentu Chrztu świętego przez księdza kapelana w klasztorze sióstr Samarytanek. Pani Marianna jest przekonana, że modlitwa za przyczyną Sługi Bożej uratowała dziecko.
Także jedenastomiesięczny wnuczek Dariusz – jak twierdzi p. Marianna – po operacji na przepuklinę kręgosłupa bardzo szybko powrócił do zdrowia. Przed operacją cała rodzina i siostry w klasztorze modliły się o łaskę zdrowia dla niego. Swoją relację p. Marianna kończy słowami: Utrzymuję stały kontakt duchowy z Matką Wincentą i czuję, że za jej przyczyną zostały wyproszone łaski u Boga.

W lipcu 2017 r. 92-letnia p. Marianna Stańczak nawiedziła sarkofag Czcigodnej Sługi Bożej Matki Wincenty w kościele parafialnym w Niegowie. Po krótkiej modlitwie z pomocą swojej wnuczki wpisała się do Księgi Próśb i Podziękowań: Z podziękowaniem za przeżycie tak wielu lat z pamięcią o ukochanej Matce Wincencie i za wszystkie łaski, jakie otrzymałam od niej, zawsze w sercu swoim noszę.