Siostry Samarytanki
„W sprawach trudnych i czasami beznadziejnych ufała tylko Bogu. Mówiła nieraz: „Pan Bóg ma zawsze więcej niż rozdał, mamy dużo na niebieskiej hipotece”. Wszystko odnosiła do Boga, zdana całkowicie na wolę Bożą i tego uczyła siostry. Matka zawsze była przystępna, pełna prostoty, gdy mogła brała się za najcięższe prace”
m. Dominika Szymczewska
„Głównym pragnieniem Matki Wincenty było ratowanie dusz i zbliżenie ich do Boga. Dlatego wstąpiła do szpitala św. Łazarza w Warszawie… Matka, chociaż była przełożoną generalną i założycielką Zgromadzenia, potrafiła oddawać się wszystkim pracom w kuchni, w ogrodzie, przy porządkowaniu terenu i urządzaniu klombów… Miłość do Chrystusa przejawiała cierpieniem znoszonym bez skargi…”
s. Wiktoria Gregorczuk
„Matka Wincenta odznaczała się wieloma cnotami: współczuciem, żarliwością w niesieniu pomocy, szczodrobliwością, miłością zwłaszcza wobec poniżonych członków społeczeństwa. Posiadała żywe pragnienie przywrócenia człowiekowi utraconej jego godności. W tym była matką, czułą i odważną siostrą zwyciężającą nasuwające się przeszkody. Widziała w człowieku Chrystusa, dla Niego była niezmordowana w ofierze. Dokoła siebie wytwarzała atmosferę radosnego aktywizmu.
Odznaczała się Matka ukochaniem Chrystusa Pana Ukrzyżowanego, to ukochanie było natchnieniem jej ofiary. Objawiała radość w cierpieniu (…) Matka Wincenta pragnąc zwalczać swoje ujemne strony, dała polecenie jednej z sióstr, aby jej zwracała uwagi na błędy, a po otrzymaniu uwagi z pokora całowała tę siostrę w rękę (…)W trudnościach modliła się więcej i kazała poszczególnym siostrom modlić się i umartwiać”.
s. Benigna Stanisława Umińska
„Zawsze cechowała Matkę prostota w postępowaniu, można było zbliżyć się do niej jak do czułej matki.
Wdzięczność dla Pana Boga okazywała gorąca modlitwą. Czasami widziałam ją przed Najświętszym Sakramentem radośnie płaczącą. Mówiła, ze powodzenia i zaszczyty zniekształcają pracę, a gdy ja to spotkało, czuła się upokorzona. Pomimo wszelkich trudności, jakie Matka napotykała w swym życiu, nigdy nie była przygnębiona, ale zawsze pogodna”.
s. Antonina Anna Łada
„Godnym uwagi w postępowaniu m. Wincenty było to, że potrafiła uspokoić wzburzone kobiety w szpitalu, samym swoim wejściem, gdy tymczasem w takiej sytuacji personel świecki uciekał (…) Starała się chronić od grzechu dziewczęta, ratowała je jak mogła (…) Uprzejmość Matki objawiała się w serdeczności dla ludzi. Ze szczodrobliwości jej korzystali najbiedniejsi i wszyscy, którzy zwracali się do niej o pomoc. Mówiła nam: nie nasza to rzecz czy on to przepije, my dajmy, gdy prosi.
W piątki cierpiała więcej i nie przyjmowała pokarmów i napoju. Mówiła zawsze, że cierpienie zbliża do Boga”.
s. Salomea Antonina Strzębała
„Miłość do Boga wyrażała Matka Wincenta przez wielką miłość ku bliźniemu. W każdym widział Chrystusa i dla Niego swe życie składała w różnego rodzaju ofiarach, poświęceniach, utrapieniach, trudach dnia codziennego, nieraz w głodzie, często w chłodzie, by inni mogli żyć. Uważała, że jak ulży się ludziom w niedoli, to będą z wdzięcznością chwalić Boga.
Lękała się obrazy Boga i czuwała nad sobą, a innym tłumaczyła wielkość i ciężkość grzechu; na zadośćuczynienie Sprawiedliwości Bożej radziła codzienne postarać się o jakieś umartwienie i praktykować je w duchu pokuty i miłości ku Panu. Bliźnich zawsze broniła, nawet tych, którzy krzywdzili i mówiła słowami Chrystusa: Nie wiedzą, co czynią. Krzywdy przyjmowała w duchu pokuty. Szczególną jej troską było zbawienie dusz. Czuwała przy ciężko chorych, konających z wołaniem: „Panie daj mi dusze”.
s. Beniamina Filomena Pniewska
„Matka była roztropna i przewidująca. Przed każdą ważniejszą sprawą bardzo się modliła i polecała siostrom modlić się. Była gorliwa i nie oszczędzała siebie, ale dbała o siostry i nie pozwalała na specjalne umartwienia, żądając wypełnienia tych, które były przepisane. Uprzejmość jej przejawiała się prawdziwą, szczerą gościnnością i okazywaniem pomocy wszystkim, którzy ją o coś prosili(…) Biedni zawsze mieli do niej przystęp. Nakazywała pomagać, ile tylko będziemy mogły, a gdy już nic nie będziemy miały, wtedy mamy obdarzyć dobrym słowem, pociechą, radą”.
s. Emanuela Dębowska
„Matkę Wincentę cechowała wielka miłość bliźniego. Lubiła dzielić się posiłkami z biednymi, prócz tego lubiła składać drobne ofiary na korzyść innych ze swojego czasu albo z przyjemności. Gdy przyszedł ktoś do furty, nie raz kazała podzielić się kolacją.
Przede wszystkim chciała ratować dusze chociażby z narażeniem własnego życia. Przy każdej nadarzającej się okazji starała się choćby kilkoma słowami sprowadzić rozmowę na Boga, zwłaszcza wśród zaniedbanych moralnie”.
s. Izabela Janina Antosiak
„Matka Wincenta była rozmiłowana w liturgii Kościoła katolickiego. Kazała siostrom brać czynny udział we Mszy św. razem z kapłanem, recytować teksty mszalne i wnikać w treść Mszy św. Zakazała ( było w latach 30-tych, a więc przed Wat.II) odmawiania modlitw prywatnych w czasie Mszy św. Bardzo przestrzegała ceremonii liturgicznych (…) O wierze katolickiej mówiła z pietyzmem… bardzo dbała o religijne wychowanie dzieci w naszych zakładach oraz o naukę religii w szpitalu dla dziewcząt. Kazała otoczyć chorych opieką religijną, aby nikt nie umarł bez sakramentów świętych”.
s. Izabela Janina Antosiak
„Chłopcy, którzy roznosili w Warszawie gazety, dobrze znali Matkę, bo przychodzili bardzo często na obiady do domku sióstr przy ul. Książęcej. Wówczas miałyśmy skromne obiady, gdyż było nas 20 a przysyłano tylko dla tych sióstr, które były na etacie (w szpitalu św. Łazarza). Jednak Matka przyjmowała obiadami do 8-miu biednych i 3 do 4 „gazeciarzy”, którym dodawał jeszcze na drogę chleb lub bułki z masłem. Dlatego oni tak dobrze znali Matkę i byli jej wdzięczni. Jak tylko Matka się pokazała w Alejach Jerozolimskich czy na Nowym Świeci, zaraz biegli z gazetami i krzyczeli z daleka: „Proszę Matki, dzień dobry, dzień dobry, proszę Mateczki” i wkładali gazetę jej do ręki. Matka dawała im zawsze kilka groszy więcej, aniżeli gazeta była warta, wobec czego, nieraz krzyczeli: „Proszę ode mnie, proszę ode mnie”. Kiedy chłopcy przybywali na obiady a Matka nie była zajęta, przychodziła do nich i wypytywała się ile sprzedali gazet, co z tymi pieniędzmi zrobią, słowem interesowała się ich losem”.
s. Izabela Janina Antosiak
„O powołaniu mówiła, że samarytanka powinna ukochać krzyż, życie wspólne, mieć dużo miłości i poświęcenia dla biednych, nawet najgorszych wyrzutków społeczeństwa i kalek, a przede wszystkim sama musi żyć życiem wewnętrznym, wtedy dopiero dobrze wypełni swoje zadanie samarytańskie. O miłości siostrzanej Matka często mówiła siostrom, żeby pamiętały, że przyszły do klasztoru na to, aby innym służyły, a nie żądać żeby inne im miały służyć. Na milczenie zawsze kładła nacisk, żeby było zachowane, tłumaczyła, że milczenie chroni od grzechu i na cały dom ściąga błogosławieństwo”.
s. Gerarda Kin
„Dominującą cechą Matki było wielkie miłosierdzie, współczucie, chęć pomocy bliźnim, nie liczącą się nawet z ostatnim groszem, a przede wszystkim pragnienie pozyskania dusz dla Boga. Nakazała siostrom ułatwić osobom świeckim odprawianie rekolekcji”.
s. Balbina Stanisława Kornak
„Bliźnim była całkowicie oddana. Gotowa, by nie spać, nie jeść, aby służyć potrzebującym. Pragnęła ratować dusze, i szła na pomoc tym, którzy nie chcieli się spowiadać”.
s. Ryta Maria Koleńska